sobota, 14 grudnia 2013

Rozdział 16 - Niewinne żarty Sasuke

Naruto leżał na górze, w swoim pokoju. Wiedział, że wypił za dużo, ale tak było zawsze. O swoich rodzicach nie chciał jeszcze mówić. Nie chciał znowu widzieć tego zaskoczenia i współczucia. Zwłaszcza na twarzy Sasuke. Jak zwykle spojrzał w niebo i uśmiechnął się. Ciemne, nocne niebo zawsze przypominało mu o oczach chłopaka. Cieszył się, że to wszystko się skończyło, ta cała sprawa z Peinem. Tak bardzo się wtedy bał. Bał się bólu, ale jeszcze bardziej o to, że mógłby już nigdy nie zobaczyć swojego ukochanego. To by było... okropne. Ponownie spojrzał w niebo, ale obraz zaczął mu się rozmazywać, a oczy powoli same się zamykały. Tak więc zasnął nie przykrywszy się kocem i w ubraniach. 
Rano jak zwykle pierwszy wstał brunet. Wszedł najpierw do pokoju Konohamaru, ale ten spał w najlepsze z jedna ręką zwisającą z łóżka i nogami na poduszkach. Uśmiechnął się i poszedł do Naruto, a gdy zobaczył, że on leży w takiej samej pozycji jak jego brat zachichotał pod nosem.
Podszedł do chłopaka i zaczął lekko potrząsać jego trochę mniejszym ciałem.
- Naruto. Lekarstwa.- powiedział głośno, blondyn w odpowiedzi zamruczał coś cicho.
- Co? Naruto, wstawaj młotku.- uśmiechnął się.
- Sasiuke...mnymnym- zaskomlał jeszcze śpiący chłopak.- Zrób to... przecież chcesz...- uśmiechał się przez sen, a Sasuke zrobił wielkie oczy i zarumienił się jednocześnie.
- Sasuke!- krzyknął chłopak przez sen.- No już!
Brunet wpadł na pewien pomysł. Fakt, że był nieco zaskoczony tymi krzykami, ale musiał po prostu to zrobić.
Nachylił się nad blondynem i wyszeptał mu do ucha.
- Chcesz tego?
- Chcę! Dlaszego sały cas sie ze mnom drażnisz?!- krzyknął w odpowiedzi dalej z zamkniętymi oczami i złapał Sasuke za szyję.
- Jeśli tego pragniesz to zrobię coś innego.
- Sasuke!
Brunet zaśmiał się i zaczął opuszkami palców gładzić tors blondyna, który śniąc zaczął lekko sapać.
- Ja już... Sasuke! ha..ha...a!
Sasuke pocałował jego brzuch, a ręką zszedł na podbrzusze krążąc po nim okrężnymi ruchami. Naruto sapał coraz głośniej i wił się przez takie pieszczoty.
 W pewnym momencie gdy Naruto był już twardy Sasuke wziął do reki poduszkę i walnął go w głowę.
- Wstawaj!!! Chodź na śniadanie, a potem lekarstwa.
- Co?- spytał ledwo żywy i zarumieniony, a gdy zobaczył kto go budzi i przypomniał sobie swój sen jęknął cicho.
- S...Sasuke. J...już idę, tylko pójdę pod prysznic.- powiedział szybko.
- Okej. Tylko się pośpiesz!- powiedział i wyszedł z cwanym uśmieszkiem na ustach.
Naruto widząc swój stan ponownie jęknął, a po chwili usłyszał ze schodów.
- Może Ci pomóc w umyciu się?! W końcu bandaże! - krzyknął brunet.
- NIE! NIE!- krzyknął szybko Naruto.- Ja...eeee... ja dam sobie radę! 
- No dobrze! Tylko nie zamocz bandaża!
- Tak jest!- odkrzyknął i odetchnął, a za chwilę złapał inne ciuchy i poszedł się umyć i jakoś ogarnąć.
Jestem genialny, jego zarumienione policzki były tego warte, zaśmiał się w myślach Sasuke rozkładając jedzenie na stole.
Gdy do kuchni wszedł młodszy Uzumaki przestraszył się.
- Sasuke-senpai? ale... Dlaczego sam robisz śniadanie? Wyjdzie na to, że będziemy darmozjadami.- posmutniał, ale Sasuke poczochrał go po włosach i powiedział z uśmiechem.
- Tak fajnie spałeś, że nie chciałem cię budzić. To, że raz zrobiłem grzanki to nie koniec świata. Okej?
- No dobrze, ale jutro ja robię śniadanie. Tak Sasuke-senpai?
- Okej. ale muszę cię o coś prosić?
- Tak?- zamrugał oczami szatyn.
- Mów do mnie albo onii-chan albo po prostu Sasuke, albo jeszcze inaczej. Byle nie Sasuke-senpai. okej?
- dobrze nii-chan!- uśmiechnął się chłopak.
W tym momencie do kuchni wszedł Naruto.
- No wreszcie. Nie pomoczyłeś bandaży?- spytał Sasuke.
- N...nie.- powiedział cicho nie patrząc brunetowi w oczy i usiadł przy stole naprzeciwko Sasuke. Konohamaru usiadł obok nowego braciszka.
- Naruto? Coś się stało?- spytał doskonale wiedząc o co chodzi.
- He?! Nie, nic. Po prostu jestem jeszcze trochę zmęczony i głowa mnie boli.
- Nie dziwne, po tylu piwach wczoraj.
- Oj no! - nachmurzył się blondyn, więc Sasuke postanowił zaatakować.
- Dobrze się spało?- spytał próbując sprawić, aby Naruto patrzył mu prosto w oczy.
Jednak chłopak nie miał takiego zamiaru.
- Co?... Tak. Dobrze.
- Śnił Ci się koszmar?- upił łyk herbaty.
- N..nie, czemu?- zrobił to samo co brunet.
- No bo słyszałem jakieś krzyki.
Blondyn zakrztusił się herbatą.
- CO?!! Serio? No bo... tego... miałem lekki koszmar.- w końcu powiedział.
O nie, ty kłamczuchu, powiedział w myślach brunet.
- To ja wychodzę. Do zobaczenia! Naruto-nii, Sasuke-nii.- uśmiechnął się Konohamaru i złapał plecak.
- Trzymaj się - pożegnali go jednocześnie.
- No. To co Ci się śni..
- Nieważne.- powiedział zanim Sasuke skończył swoje pytanie.
- Skoro nie chcesz?- wzruszył ramionami upijając kolejny łyk.
Siedzieli chwilę w ciszy, a Naruto wiercił się niespokojnie. Natomiast Sasuke chciał znowu zobaczyć te wielkie rumieńce, więc postanowił zrobić coś jeszcze.


*****

Usłyszałam tylko jak trzaskają drzwi, a Naruto wychodzi szybko z domu zakładając czapkę. Miał bardzo poważną minę, jak nie ona.




__________________________________

Może na początek tyle starczy? ;) Tak na razie po długiej nieobecności. Oki? <3

1 komentarz:

  1. Ooo jaki fajny, przyjemny rozdziałik~
    Bardzo mi się podobał i przesyłam wenę na dalsze pisanie! :3

    OdpowiedzUsuń